Dopiero w czwartej kolejce pierwszy mecz w nowym sezonie wygrał jeden z głównych faworytów Hummel IV ligi – Świdniczanka. Piłkarze Pawła Pranagala pokonali w sobotę Igros Krasnobród 4:1. Beniaminek też pokazał się jednak z dobrej strony i wcale nie musiał przegrać tak wysoko.
Do przerwy było „tylko” 1:0, a gospodarze długo nie mogli otworzyć wyniku.
Dopiero w ostatnich fragmentach pierwszej odsłony Michał Zuber dostał dobre prostopadłe podanie i uderzył do siatki po krótkim rogu. Bramka do szatni wcale nie załamała jednak zespołu gości. Szybko po zmianie stron do wyrównania doprowadził Karol Karólak. I to w efektownym stylu, bo były zawodnik Tomasovii w 52 minucie świetnie huknął w samo „okienko”.
Gospodarze także długo nie czekali z odpowiedzią. W 59 minucie po stałym fragmencie na 2:1 strzelił Radosław Kursa. Później Mateusz Przytuła wyleciał z boiska, z czerwoną kartką, a użytek z gry w przewadze niemal od razu zrobił Zuber, który podwyższył prowadzenie ekipy ze Świdnika. W 80 minucie siły na boisku się wyrównały, ale nie miało to już przełożenia na końcowy rezultat, bo ostatnie słowo należało do Bartłomieja Mazurka, który zdobył czwartego gola dla Świdniczanki.
– Na pewno złapaliśmy oddech. Najważniejsze są trzy punkty i fakt, że się odblokowaliśmy strzelecko. Musze jednak przyznać, że Igros, jak na beniaminka naprawdę pokazał się z dobrej strony i próbował grać w piłkę. Ich postawa była miłym zaskoczeniem. Cieszymy się też z powrotu na boisku Włodka Putona, który dał dobrą zmianę i czekamy na kolejnego przeciwnika – mówi Paweł Pranagal.
Niedosyt po końcowym gwizdku odczuwali goście. I trudno się dziwić, bo po tym, jak zdobyli bramkę na 1:1 spotkanie wymknęło im się spod kontroli.
– Na pewno mogliśmy się pokusić o coś więcej. Okazuje się jednak, że ciągle musimy płacić frycowe. Szkoda, że powtórzył nam się scenariusz z meczu ze Stalą Kraśnik. Tam również wyrównaliśmy i niepotrzebnie się otworzyliśmy. A przez to dostaliśmy drugiego gola. Zresztą, po dziwnym rzucie wolnym, którego moim zdaniem nie powinno być. Potem kontra i szybko zrobiło się 3:1. Szkoda, bo na pewno na początku sezonu nie jest źle, ale mogło być jeszcze lepiej – wyjaśnia Marcin Nowosad, trener beniaminka.
Świdniczanka Świdnik – Igros Krasnobród 4:1 (1:0)
Bramki: Zuber (45, 74), Kursa (59), Mazurek (87) – Karólak (52).
Świdniczanka: Gosik – Kowalski, Żmuda (63 Martyna), Kursa, Śliwa, Milcz (46 Pędlowski), Stępień (71 Puton), Szczerba (89 Pogorzałek), Zuber, Plesz, Mazurek.
Igros: Gontarz – Wawrzusiszyn (65 Mękal), Baran, Surinovicz, Przytuła, Darmochwał, Mielniczek (46 Margol, 70 Kostrubiec), Malec, Kołodziejski, Maslow, Karólak.
Żółte kartki: Martyna – Mielniczek, Przytuła, Darmochwał, Margol, Wawrzusiszyn.
Czerwone kartki: Martyna (Świdniczanka 80 min, za drugą żółtą) – Przytuła (Igros, 72 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Dariusz Harko (Chełm).